Czy oddać stary komputer do muzeum… A może?…
Wyobraźmy sobie sytuację. Masz w domu stary komputer, na którym nic nie działa i zalega w piwnicy lub szafie, gdyż zastąpiło się go nowszym, lepszym, funkcjonalnym.
Robisz porządki, znajdujesz ów komputer i zastanawiasz się co z nim zrobić. Masz kilka możliwości:
Najpopularniejsza i najczęściej wybierana droga: sprzedaż przez Internet.
Wystawiasz stary sprzęt komputerowy na popularnych serwisach sprzedażowych i sprzedajesz lub nie. Kiedy sprzedajesz?
Wtedy, gdy ustalisz cenę rynkową lub dasz kupującym osiągnąć cenę rynkową podczas licytacji.
Kolekcjonerzy jak i muzea często muszą szukać części zamiennych na wspomnianych portalach, ale niestety czasem ceny są tak duże, że aż irracjonalne.
Niestety najwięcej błędów popełnianych przez sprzedających to wystawianie zniszczonego, nietestowanego, niesprawnego, nie markowego sprzętu za jedynie im uzasadnioną cenę, która z reguły jest ok. 5 razy większa od rynkowej. Nikt nie kupi a sprzętowi na wartości nie przybędzie. Z braku serwisu jego stan może się z czasem pogarszać, nawet gdy nie jest uruchamiany. Właściciel myśli, że dostanie za niego sztabę złota, bo stary…
Kolekcjonerzy jak i muzea często muszą szukać części zamiennych na wspomnianych portalach, ale niestety czasem ceny są tak duże, że aż irracjonalne. Efekt tego jest taki, że często jedna awaria jest w stanie pozbawić taki komputer życia lub w najlepszym wypadku oryginalności.
Najgorsza z możliwych dróg: złom i utylizacja elektroniki
Wyobraź sobie sytuację. Fabryka wyprodukowała samochód w ilości kilku milionów egzemplarzy. Wg Ciebie jest to tak popularne auto, że nigdy nie zniknie z dróg. Nie dbasz o nie, katujesz a w ostateczności oddajesz zajeżdżone na złom…
Najgorszy scenariusz to oddanie komputera na złom, gdyż to odbiera wszelkie możliwości sprawdzenia czy ktoś inny takiego komputera nie szuka.
Podobnie jest z komputerami. Popularne niegdyś, dziś nie mogące zbyt wiele trafiają do punktów utylizacji elektroniki lub po prostu na śmietnik.
Śmietnik nie jest jeszcze najgorszym rozwiązaniem, gdyż przy zamykanych pergolach, zawsze możesz wystawić komputer przed drzwi. Zawsze znajdzie nowego właściciela. Czy pasjonata, czy kogoś kto dzięki niemu będzie miał kilka groszy na kolejną setkę lub bułkę na śniadanie.
Najgorszy scenariusz to oddanie komputera na złom, gdyż to odbiera wszelkie możliwości sprawdzenia czy ktoś inny takiego komputera nie szuka. Komputer bezpowrotnie ginie z rynku, choć są takie “złomy”, które pozwalają na eksplorację swoich zasobów przez zbieraczy. Często niestety kończy się to tym, że na ów złomie komputer dozna uszkodzeń, które zniechęcają do jego ponownego wykorzystania.
A może by tak do muzeum?
Zastanawiamy się czemu ta droga jest najrzadziej wybieraną. I to nie tylko ze względów potencjalnie utraconego zysku przez posiadacza…
Jest grupa ludzi, która uważa że może sprzedać sprzęt za określoną kwotę lub zakonserwować go na kolejne kilkadziesiąt lat i wysłać za niego dzieci na studia.
Jest też grupa ludzi, która uważa że oddanie takiego komputera na przykład nam, skończy się tym że odremontujemy komputer, zarobimy na nim nie wiadomo ile sprzedając bilety a potem sprzedamy bo dany egzemplarz nam się znudził… I to my będziemy beneficjentami a nie przekazujący.
Niestety Polska pod względem zasobów komputerowych miała ten problem, że największy bum na sprzęt miał miejsce w pierwszej połowie lat 90. Przez ten czas przez nasze domy przewinęło się 20 lat historii światowej informatyki.
Nic bardziej mylnego! Nasze muzeum na ten moment nie biletuje wystaw, gdyż na szczęście wiele osób i instytucji nas wspiera. Inaczej dochody z biletów są przekazywane na prąd, czynsz, media, wynagrodzenie dla osób, które porzuciły pracę dla opieki nad komputerami. Reszta ewentualnych dochodów jest przeznaczana na rozwój kolekcji, remonty i rozwój placówki.
Nie należy także mylić takich placówek jak naszych z prywatnymi kolekcjami, gdyż w odróżnieniu od nich nie wymieniamy się sprzętem oraz nie sprzedajemy go aby zakupić nowy. W naszej polityce panuje przeświadczenie, że jak będziemy mieli za dużo powtarzających się komputerów, na pewno zrobimy z nich uczynek pro społeczny.
Komputery, które trafiają do muzeum są remontowane, przywracane do jak najlepszego stanu, kompletowane z innymi podarowanymi akcesoriami i tak trafiają na wystawę, z której mogą korzystać wszyscy. Czy to w celach rozrywkowych czy edukacyjnych. Cel jest jeden – ocalić od zapomnienia technikę, która towarzyszyła nam przez kilkadziesiąt lat. Każdy z was może w tym pomóc.
Na powyższym zdjęciu najlepszy przykład: Komputer z jednej darowizny, myszka z klawiaturą z kolejnych, monitor z głośnikami zakupione przez Internet.
Komputer w części niesprawny. Naprawione zasilanie baterii, stacja dyskietek, dodane nóżki, wybielona obudowa. Myszka niesprawna – po wymianie diod, klawiatura brudna jak węgiel, z zacinającymi się klawiszami, głośniki do remontu u specjalisty. Monitor sprawny, wyczyszczony. Często aby ożywić jedną starą klawiaturę, trzeba poświęcić kilka innych. Tu inny przykład komputera, który miał połamaną obudowę.
Stworzenie takiego zestawu wymaga bardzo wiele godzin pracy i przeznaczenia prywatnych funduszy, choć tego nie widać na pierwszy rzut oka.
Higscreena otrzymaliśmy w zamian za skopiowanie danych z dysku oraz dyskietek, niestety nośniki były zniszczone a dane na dysku nieczytelne. Przepalony bezpiecznik klawiatury uziemił komputer, co spowodowało przekazanie go nam.
Jeszcze jedną formą przekazywania sprzętu jest dzierżawa od przekazującego. Przekazujący przekazuje sprzęt do muzeum pod warunkiem, że nie możemy sprzedać ani przetworzyć przekazanego nam sprzętu. Na takiej zasadzie otrzymaliśmy Commodore 64.
Taka dzierżawa nic nie zmienia, ale właściciel chociaż jest jeszcze bardziej pewny, że jego sprzęt spełni swoją rolę i nie trafi na rynek.
Wielu z was zapyta – co będzie z kolekcją, gdy koncepcja muzeum się skończy, jak właściciel będzie chciał “zwinąć interes” lub po prostu nie będzie miał kto tego robić. Wtedy komputery zostaną przekazane do innego muzeum, które dalej będzie je pielęgnowało i nie pozwoli aby o nich zapomniano.
Ostanie pytanie. Czy muzeum kupi od Ciebie komputer?
Nie, muzeum nie jest lombardem i nie skupuje wszystkiego. Muzeum kupi tylko odpowiedni egzemplarz za akceptowalną cenę w odpowiednim stanie i tylko wtedy gdy dysponuje jakimikolwiek funduszami i jest zainteresowane.
Mamy nadzieję, że choć trochę rozwialiśmy Państwa wątpliwości i zbliżyliśmy wam realia naszej codzienności. Każdy z przekazanych eksponatów na naszej stronie jest oznaczony imieniem i nazwiskiem osoby przekazującej. Bardzo dużą radość sprawia nam, jak i przekazującym widok uśmiechniętych od ucha do ucha użytkowników, którzy znów mogą dotknąć dawno nie widzianego sprzętu, posłuchać jego brzmienia i skorzystać z niego cofając się w czasie o kilkadziesiąt lat. Dla tego warto to robić. Na naszym blogu możecie prześledzić różne historie związane z naszymi/waszymi komputerami i nie tylko.
Niestety Polska pod względem zasobów komputerowych miała ten problem, że największy bum na sprzęt miał miejsce w pierwszej połowie lat 90. Przez ten czas przez nasze domy przewinęło się 20 lat historii światowej informatyki. Efektem tego jest mała ilość starego sprzętu na rodzimym rynku (nie licząc importu). Gorąco zachęcamy do przekazywania nam sprzętu!